HostelBookers

Sunday, May 20, 2007

Jutro swieto narodowe a my ladujemy sie na statek. O 11 jest check-in, o 14 wchodzimy na poklad a o 16 wyplywamy. Dzis kupilismy tabletki na chorobe morska, bo czasem buja bardzo mocno. Przewaznie :) W Puerto Montt musimy juz nosic kurtki zimowe, czapki i rekawiczki, a bedzie jeszcze zimniej na statku, no i dalej na poludnie. Miejscowosc calkiem sympatyczna, choc my mieszkamy w tradycyjnej dzielnicy bud z drewna. Nie widac sladu niemieckich osadnikow, ktorzy tu niby dominuja. Znowu jestesmy na kwaterze, bardziej niz w hostelu i mieszkamy z rodzina chilijska. Pokoj jest sympatyczny i mielibysmy bardzo ladny widok na zatoke i wulkany, gdyby tylko opadla mgla i rozwialo chmury. Ogolnie zajmujemy sie wypoczynkiem przed rejsem i cieszymy sie pokojem. Odkrylismy jeszcze nowe hobby, czekajac 6 godzin na autobus na dworcu w Valparaiso. To people-watching. Znacznie ciekawsze niz tak popularne i polecane w przewodnikach gapienie sie na ptaki. Nie chcialo nam sie zwiedzac i lazic z plecorami wiec siedzielismy i gapilismy sie tak pol dnia. Cale Valparaiso zreszta sie szykowalo do obchodow rocznicy porazki w bitwie pod Iquique wiec nie chcielismy przeszkadzac. Nocami chodzily orkiestry dete i wszedzie marynarze i marynarze. W koncu jest tam centrala marynarki wojennej. W Purto Montt na razie spokojnie i tylko widzielismy jak pucuja pomniki bohaterskich generalow. Dzis wpadlismy na targ rybny i na kolacje mamy kawal wedzonego lososia za 4 zlote. Ceny ryb tu sa szalone, bo sa tutaj hodowle lososi. Kilogram fileta to 8 zlotych. Jutro chcemy troche tego sprobowac i moze wpadniemy na curanto. To taka potrawka z ryb, owocow morza, ziemniakow, kielbas i tego co jeszcze maja na zbyciu w kuchni. Mamy nadzieje, ze sie nie zatrujemy przed wejsciem na poklad. No i to bedzie troche odmiany, bo zyjemy na diecie hotdogowej :) Zrobimy sobie zapas Pisco, zeby przetrwac sztormy. Pisco to taka miejscowa wodka z winogron, podobna nieco w smaku do whiskey, tylko bardziej wodczana :) Chodzi w 33, 35 lub 40 woltach i za 0.7 trzeba zaplacic kolo 1500 peso co jest 8 zlotych :) Tyle samo kosztuja wina i 3 litrowa cola. Szukalismy w Puerto Montt muzeum Juan Pablo II, ktory tu byl chyba w 1987 roku, ale nie udalo sie. Znalezlismy za to pomnik milosci :)

1 comment:

Anonymous said...

Siema!

Zyczymy stopy wody pod kilem!
Trzymajcie sie!
K&M&?&I