HostelBookers

Monday, March 05, 2007

Powerhouse Museum, Sydney

Wrocilismy z miasta! Nie udalo sie nam dzis odwiedzic Powerhouse Museum, ktore bylo w planie. Zatrzymaly nas zakupy. Udalo sie wreszcie kupic sukienke plazowa dla Olusi, a dla Bartosza czapke na zblizajaca sie zime :) Muzeum bedzie jutro, chyba ze sie pogoda nagle zmieni na upal i pojedziemy na Bondi Beach. Poszwedalismy sie troche po Darling Harbour, to jedna z zatok Jackson Port, tej glownej zatoki nad ktora lezy miasto. Bardzo tam ladnie, knajpy, muzea, oceanarium etc, ale nasza ulubiona zatoczka pozostaje Wooloomooloo :), nie tylko ze wzgledu na nazwe, ale na domy, port i lodki ktore tam sa zacumowane - grube miliony dolkow.
Dzis na razie nie padalo, ale nie jest goraco - kolo 23 stopni. Zaraz lecimy na kolacje. Mamy jeszcze pol kurczaka z wczoraj, a do tego kupimy sobie coleslawa :)

3 comments:

Anonymous said...

byliscie w operze w srodku? fajnie? to olbrzym jest chyba. Spodek sie sypie. Moze nastepna Rawa Blues bedzie w Sydney :-))) Bart trzeba sie zakrecic:-)))
Pozdrawiam
Pawel

Bart & Ola said...

Tutaj by sie to nazywalo Jackson Port Blues :) Pozdrowienia

Anonymous said...

:-))