No i jestesmy z powrotem po rejsie po Whitsundays. Bardzo nam sie podobalo chociaz pogoda troche zawiodla a Ola cierpiala na morska chorobe. Na poklad weszlismy w srode kolo 5 po poludniu gdy zaczynal padac deszcz. Padal przez caly wieczor i cala noc.
Nie przeszkadzalo to w zabawie ma lodce, na ktorej bylo jeszcze 12 wycieczkowiczow + 3 osoby zalogi. Na pokladzie byl jeden Australijczyk (kapitan), poza tym Irlandczycy, Niemcy, Slowacy, Francuzi i Anglicy. Towarzystwo mile, a lodka no coz, byl to bardziej kuter niz jacht :) Za to jedzenie to pelen wypas! Nie najedlismy sie tak od czasu wyjazdu z domu. Kupa zarcia z grilla serwowana przez holenderskiego kuchcika. Rano w czwartek padalo i nie udalo sie nam wejsc na plaze. Bardzo psulo to nam humor, na szczescie pozniej sie wypogodzilo i snorklowalismy na rafie! Niesamowite przezycie! Tak jakby sie plywalo w akwarium. Rybka taka, rybka smaka we wszystkich kolorach teczy. Same koralowce to dziwactwa nie do opisania. Ale najlepsze mialo byc dzis rano. O 8 rano bylismy juz w wodzie z butlami na plecach na nasze pierwsze w zyciu nurkowanie :) Po krotkim szkoleniu wplynelismy pod wode - cudowne przezycie, choc Olusia sie nieco na poczatku bala, ale byla dzielna. Plywalismy tak z 30 minut i zeszlismy na jakies 6 metrow pod wode. Na pewno bedziemy chcieli to powtorzyc. Nie widzielismy wiele, bo warunki ciezkie i duzy przyplyw na Whitsundays. Po nurkowaniu wyjzalo slonce i mielismy jeszcze troche snorklowania przed soba. Bartosz widzial nawet malego rekina! I cala masa innych dziwoloagow, niestety nie widzielismy zolwia pod woda. Pozniej lunch i wreszcie takie plywanie jakie lubimy - slonce, wiatr, lazurowa woda i relaks na pokladzie :) Jutro rano znowu wsiadamy w fure i lecimy 1000km na poludnie na Fraser Island na safari i camping.
3 comments:
Czesc podroznicy! Fajnie sie czyta takie opowiesci! A jak wygladal ten wasz jacht, mieliscie kajute, czy spaliscie w maszynowni? Ciekawe jak wam na fotach wyszly te rafy!
Pozdro dla Was
Kasia&Marcin&
czesc kochani, piekny ten wasz rejsik;) rybki, rafy, cudnie po prostu... ale rekinek?! bart, nie bales sie gada? eee, znaczy sie ryby?;) olusia, fajna kiecka;)
ania
A pewnie ze sie nie balem rekina! Bo byl to jeden z tych malych niegroznych - tzw shy shark :) One uciekaja na widok innej ryby.
Nie mielismy kajuty osobnej, wszyscy spalismy pod pokladem razem. Foty jak widac slabe :(
Post a Comment