HostelBookers

Friday, June 08, 2007

San Rafael

San Rafael mialo byc milym miasteczkiem, a nie jest. Co wiecej, jest brzydkim miasteczkiem. Przyjechalismy tutaj z nadzieja na rafting, ale okazalo sie ze w rzece brak wody :) Jutro wiec jedziemy do Mendozy Ciudad. Podroz do San Rafael okazala sie dluzsza niz miala byc dzieki demonstrantom blokujacym droge w protescie przeciwko jakiejs kopalni, ktora zatruwa wode rolnikom. Nie mielismy dla nich wiele wspolczucia, gdyz byla to juz 20 godzina siedzenia w autobusie. A co najgorsze, pikieta bardziej przypominal piknik z grillem, mate, winkiem i pomaranczami niz klasyczne blokady, ktorych zasady opracowal pan Lepper. My patrzylismy sie na wiesniakow z zawiscia zagryzajac ochydne kanapki. Na szczescie tutaj mieso jest jeszcze tansze niz w Patagonii i dzis urzadzamy sobie wolowinowa uczte :) Do tego moze wino, bo prawie kazde argentynskie wino pochodzi z prowincji Mendoza. Krajobraz zmienil sie o tyle, ze zamiast bezkresnego stepu, pozniej bezkresnej pampy, pojawily sie bezkresne winnice i sady. Dla milosnikow zwierzatek, dzis zdjecie kondorow nad Andami. Szkoda ze nie mielismy gotowego aparatu, gdy jechalismy na wycieczke ogladac lodowiec Perito Moreno. Na drodze siedziala grupa ptakow pozerajac jakas padline, pewnie guanaco. Miedzy nimi byl jeden orzel. Co to jest za wielkie i piekne ptaszysko. Byl dwa metry za oknem gdy sie podrywal do lotu. Wielka szkoda, ale ptaki trudno sie fotografuje. Chyba ze sie ma cierpliwosc, a na nadmiar nie narzekamy :)

1 comment:

Anonymous said...

super.
trzymam kciuki za pogodę.:-)

Paolo