HostelBookers

Tuesday, June 12, 2007

Mendoza i okolice, pierwsze dni..

No i doczekalismy sie pierwszego sniegu. I to takiego, ze utknelismy w Mendozie na kolejne 48 godzin! Dzis rano mielismy wyjechac do Santiago. Przybylismy na dworzec, gdzie nam oznajmiono, ze szaleje w gorach snieznyca i droga zamknieta. Troche nam to burzy plany. Mielismy juz byc dzis w Santiago, pozwiedzac nieco, bo poprzednio nie mielismy wiele czasu, no i pojechac na deske, a w niedziele leciec do Buenos Aires. Teraz najwczesniej bedziemy w Chile w czwartek i czasu bedzie bardzo malo. W Mendozie nie ma juz wiele do roboty, takze bedziemy sie gapic w telewizor ogladajac prognoze pogody. Na nartach w tej czescie Argentyny nie mozna jeszcze jezdzic i osrodki sa nieczynne. Moglibysmy jeszcze poczekac w Argentynie az otworza wyciagi i pojechac prosto do Buenos, gdyby nie to, ze mamy w Santiago mnostwo naszych rzeczy. W tym wszystkie pamiatki! Mendoza nie jest zbyt piekna i nie ma tu zbyt wiele do roboty. Przedwczoraj poszwedalismy sie po miescie i wielkim parku, ktory jest glowna atrakcja miasta. Wczoraj wielkie pranie, a po poludniu wycieczka po bodegach. Bylismy w dwoch i mozemy opowiedziec jak przebiega caly proces producyjny kazdego wina. Tylko wylacznie po hiszpansku, bo po angielsku nic nam nie powiedzieli. Ale nie narzekalismy, bo w grupie wycieczkowej z nami byly cztery osoby prosto z Medelin, Kolumbia. A z nimi nie ma zartow :) W programie byla oczywiscie degustacja. Wino z jednej bodegi szczegolnie nam smakowalo. Byla to mala rodzinna firma, ktora robi wielokrotnie nagradzane wina na eksport do Japonii i Polski :) Najtansze kosztowalo tutaj 15 peso, czyli 15 zlotych, co jest dosc sporo jak na miejscowe ceny. Ciekawe po ile jest w Polsce. Jak sobie przypomnimy nazwe to sprawdzimy :)

1 comment:

Anonymous said...

pozdrawiam Was z biura bez klimy.
70 st.C, wilgotnosc 0.00001%.
naslonecznienie - 99%
;-)
Fajne te amerykanskie ciuchy:-)
Pawel