HostelBookers

Tuesday, July 03, 2007

Iguazu & Puerto Iguazu, Misiones

No i pojechalismy zobaczyc Iguazu. Nie ma przesady w tym co sie o tym slyszy, Cataratas sa niesamowite. Spedzilismy tam kilka godzin chodzac od jednego wodospadu do drugiego, trzeciego etc. Bylismy tylko po argentynskiej stronie, ale to nam wystarczy, poza tym po brazylijskiej jest tylko 30 procent wodospadow. Duze wrazenie robi tez dzungla, w srodku ktorej leza Iguazu. Wilognosc jaka tam panuje jest nieznosna. Nie dosc ze klimat sam w sobie jest wilgotny, to dochodzi do tego jeszcze woda z wodospadu, ktora wiatr rozrzuca wokolo. Pomimo tego ze niebo bylo bezchmurne (poza chumra powstala z wody wodospadow), chodzi sie jakby ciagle w deszczu. Wiele osob porusza sie w pelernynach przeciwdeszczowych, my ich nie mielismy wiec pare razy mocno nas zlalo. Na szczescie jest cieplo i ubrania szybko wyschnely. Niestety nie widzielismy ani tukanow, ani malp, ani pum i jaguarow, ale za to kilka mniejszych zwierzat. Zreszta trudno sie dziwic. Zwierzeta sie chowaja, gdy widza tlumy ludzi, ktore szwedaja sie po parku.
Inna atrakcja, ktora nas spotkala w Puerto Iguazu, byla wizyta w sklepie miesnym. Zawsze kupowalismy gotowe porcje stekow w hipermarketach. Tutaj nie ma duzych sklepow wiec musielismy isc do rzeznika. Zrobilismy blad bo poszlismy rano, gdy wiekszosc ludzi chodzi na zakupy. Zreszta tutaj siesta to bardzo powazna sprawa i wszystko jest zamkniete od 13 do 16. Nie ma sie co dziwic, bo zima jest tutaj 25 stopni, a latem kolo 40. W kolejce po mieso spedzilismy wiec godzine i to nawet nie dlatego, ze byly az takie tlumy, ale z powodu ilosci miesa ktore kupuja Argentynczycy. Gdyby dwoch takich klientow przyszlo w Polsce do sklepu, to musialby zostac pozniej zamkniety, bo zostalyby tylko puste haki. 3kg mielonego, do tego 10 stekow i jeszcze jakies inne kawaly miecha. W sumie kolo 10 kg. Przy czym rzadko kiedy za wszystko placili wiecej niz 15 peso, czyli 15 zlotych. Jeszcze jeden przyklad cen w Argentynie: litr bezyny 1.7, dlatego tez na stacjach sa kolejki po paliwo tworzone przez sasiadow z Brazylii. Argentyna z pewnoscia wygrywa konurs value for money sposrod krajow, ktore odwiedzilismy. Na drugim jest RPA. Ceny w Argnetynie sa tak smieszne z powodu krachu sprzed kilku lat. Przed nim Buenos Aires bylo jedno z najdroszych miast na swiecie i z pewnoscia bedzie tutaj szybko drozec. Region w ktorym teraz jestesmy nazywa sie Missiones i oprocz Indian mieszka tu bardzo wiele potomkow imigrantow z roznych krajow Europy, w tym spora grupa Polakow. Przejezdzajac przez rozne okoliczne dziury widac polskie nazwiska na szyldach, a naszym ulubionym jest Horianski, ktory ma duza firme transportowa i co chwila jego autobusy przejezdzaja droga przy hostelu.

4 comments:

Anonymous said...

¡Buenos dias!
SUPER! Fantastyczne foty! A co to za zwierze? Widze, ze sie Bartosz zapuscil... Tamto nazwisko to raczej chyba nie jest polskie. Bardziej jakie ukrainskie albo insze wschodnie (albo moze pepickie?). Pozdro i uwazajcie na siebie!
K&M&I&...?

Bart & Ola said...

Moze i ukrainskie, ich chyba jest jeszcze wiecej w tych okolicach niz Polakow i Niemcow. Ale pan Tarnowski, ktory startuje w wyborach na gubernatora Misiones, to juz raczej Polak. Szanse ma chyba niewielkie, bo kampania tez bez polotu.

Anonymous said...

czesc podroznicy! wrocilam wlasnie z dwutygodniowego szwendania sie po wybrzezu. bylo cudnie (towarzycho), ale pogoda nie dopisala. tylko 4 dni na plazy, z czego 3 w bluzie. koszmar! ;(

caluje i do zobaczenia niebawem!
ania

Anonymous said...

You write very well.