HostelBookers

Tuesday, January 30, 2007

Wspomnienia z Kruger Parku

Na wstępie przepraszamy za błędy ortograficzne, stylistyczne, merytoryczne, logiczne i wszystkie inne. Czasu na pisanie mamy mało i stąd się one biorą. Do rzeczy. Napiszemy teraz coś więcej o Kruger Parku, gdyż nie każdy może być zorientowany w tym temacie :)
Jest to największy (równy obszarowi Walii) z wielu parków narodowych Południowej Afryki, założony przez prezydenta Paula Kruger w XIX w.
Park został stworzony z myślą o turystach poruszających się samochodami - 414 km dróg. W parku mieszka się obozach, gdzie można znaleźć mieszkanie od najtańszych tzw hutów (małych domków) do bardziej ekskluzywnych domów z prywatna kuchnia, tarasem, leżakami etc. My wybraliśmy najtańszy wariant :) W większości obozów znajdują się baseny, sklepy, restauracje i klimatyzowane mieszkania choć są i takie, które nie maja nawet elektryczności. Spędziliśmy w takim obozie nasza pierwsza noc w Parku i chyba najmilej ją wspominamy. Siedzieliśmy przed naszym małym hutem wieczorem przy lampie naftowej wsłuchując się w glosy Afryki.
Kruger znany jest z możliwości zobaczenia tzw wielkiej piątki zwierząt: słonia, nosorożca, lamparta, bawola i lwa (nam kotów niestety nie udało się zobaczyć). Za to widzieliśmy z bliska rożne inne zwierzaki np żyrafy, zebry, antylopy, hipopotamy no i małpy :)
Oprócz tego ze można samemu poruszać się po Parku samochodem, warto się wybrać na wycieczkę czy to samochodem, czy pieszo, z przewodnikami. My na takiej rannej wycieczce wytropiliśmy rodzinę nosorożców, zebry i bawoły. Fajnie jest czasem pobyć bliżej natury :)
Wracając do teraźniejszości dziś wybraliśmy się na wycieczkę do Durbanu. Cały dzień lalo, a miasto okazało się dla nas sporym zawodem. Od początku wiedzieliśmy, że jest to dość niebezpieczne miasto, także głownie skupiliśmy się na własnym bezpieczeństwie. W związku z tym zwiedzanie nie dało nam wiele radości. Miasto przeżyło swoje złote lata już ładnych parę lat temu. Na szczęście mamy już ten punkt programu za sobą :)
Współczujemy Wam zimy, ale nas pogoda tez nie rozpieszcza. Dziś musieliśmy zrezygnować z plaży z powodu deszczu!!

Sunday, January 28, 2007

Kruger Park

Spedzilismy w kruger parku trzy dni, gdzie zobaczylismy slonie, malpy, zyrafy, zebry, antylopy, hjeny, hipcie, nosorozce..., dzikich kotow brak :( czego doswiadczylismy po 4 godzinnej przechadzce po buszu ze straznikami uzbrojonymi w strzelby. Mieszkalismy w murzynskich chatkach, przy czym jeden wieczor spedzilismy przy lampie naftowej gdyz pradu bylo brak. Swiecily nam za to dodatkowo oczy hjen tuz za plotem obozu i gwiazdziste niebo, ktorego u nas nie ma.
W sobote wyjechalismy na poludnie do Gor Smoczych. Powitaly nas prawdziwie afrykanska burza z piorunami jakich w zyciu nie widzielismy. Ulewa tez nie licha. Szczesliwie dotralismy na miejsce i zasnelismy jak dzieci. Dzis sie wypogodzilo i mielismy piekny widok podczas sniadania na 3tysieczne gorskie szczyty.
Po kilku godzinach jazdy dotralismy do Durbonu, gdzie oddalismy naszego Hyudaia (1800 km pozniej). Teraz przed nami 7 dni plazowania, grilowania, surfowania i taplania sie w oceanie. Mieszkamy w hostelu z basenem z widokiem na ocean indyjski! Postaramy sie zalaczyc pare fotek wkrotce. Niestety jezeli chodzi o internet to jest to prawdziwa Afryka!!!

Monday, January 22, 2007

Witamy w Johanesburgu

Po 10h lotu wyladowalismy w Johannesburgu. Lot byl w zasadzie przyjemny bez wiekszych turbulencji. Poludniowa Afryka przywitala nas sloncem i umiarkowanym cieplem - ok 25 stopni. Po pol godzinnej jezdzie z lotniska, skad odebralo nas dwoch pracownikow hostelu, dotarlismy na miejsce - Diamond Diggers na przedmiesciach Jo'burga. Pokoj przyjemny, obsluga mila, woda zimna, na szczescie basen w sloncu i piekny widok na Downtown.
Wieczorem male piwko w hostelowym pubie, a z samego rana wyjazd na lotnisko gdzie odebralismy nasza rakiete - Hyundai Getz 1.4, silver sedan. Mial byc golf, ale zostal koreanczyk. Ku naszej radosci! Po pewnych problemach z wyjazdem z metropolii Johannesburg - Pretoria, trafilismy na wlasciowa droge. BTW - to Polska bardziej przypomina kraje trzeciego swiata, jezeli chodzi o drogi, gdyz tutaj jezdzi sie swietnie. Jedyna nasza przeszkoda jak na razie byly stada malp, ktore lubia sie wygrzewac na jezdni :)
Po 450km i 5h jazdy autostradami i serpetynami dotarlismy do Graskopu, gdzie spedzamy druga noc. To mila, mala gorska miejscowosc. Widoki zabojcze. Gory po 2.5 tys metrow, palmy i choinki ( takie jak w Tworogu!!!):) Gospodarze sympatyczni, pokoj z ciepla woda i TV. Jutro rano wyruszamy zobaczyc Blyde Canyon - jedno z 1000 miejsc ktore trzeba zobaczyc przed smiercia :).

Monday, January 08, 2007

Tuz przed pierwszym lotem do Johanesburga

Dzis pakowanie i pozegnanie. Jutro wylot do Londynu. A w sobote z Londynu do Johanesburga.